Ptaki świetnie sobie radzą bez naszych karmników. Jak się okazuje, realnie korzysta z nich zaledwie kilka procent populacji. W dodatku, jeśli dokarmiamy nieumiejętnie, to możemy ptakom zaszkodzić. Czemu nie jest to dla nich takie korzystne?
- Po pierwsze ustawione przez nas karmniki są miejscem wymiany różnych bakterii i wirusów między ptakami, co naraża je na dodatkowe choroby.
- Po drugie niebezpieczny jest również nadmiar pokarmu, który spada na ziemię. Niezjedzony - przy kapryśnej pogodzie namięka i staje się zwyczajną trucizną, przez rozwój szkodliwych mikroorganizmów.
- Pojawiają się również głosy, że dokarmiając zaburzamy naturalne procesy kształtowania się populacji, bo pomagamy przeżyć słabym osobnikom. A przetrzymanie warunków zimowych jest jednym z elementów selekcji naturalnej.
- Wysypując karmę, możemy również zakłócić migrację ptaków. Jednocześnie tworzymy sztuczne, wielogatunkowe ptasie zbiorowiska, a karmnik ustawiony w otwartym terenie może wabić drapieżniki.

Negatywnych skutków dokarmiania jest sporo, ale są też pozytywne strony.
Obcowanie z ptakami dobrze działa na nasze zdrowie psychiczne. A bliski kontakt z przyrodą jest szczególnie cenny dla najmłodszego pokolenia. Uczy obserwacji i przyjaznego nastawianie do natury.
Jeśli dokarmiamy ptaki, to powinniśmy staranie dobierać pokarm. W tym wypadku idealnie sprawdzą się np. niełuskane ziarna słonecznika.
Zarówno dla zwierząt jak i samego otoczenia, najlepszym sposobem są naturalne karmniki w postaci posadzonych roślin m. in. jarzębiny, dzikiej jabłoni, rokitnika lub głogu. Warto mieć takie w swojej najbliższej okolicy.
Oprac. Karolina Pawłowska