Tyle właśnie zajmuje powrót „kompletu” owadów zapylających, a szczególnie gatunków wyspecjalizowanych. Paradoks polega jednak na tym, że wprawdzie zapuszczona łąka, którą podda się odpowiednim zabiegom, odnawia się szybciej, ale już związane z nią zróżnicowane życie - nie. O ile zatem samą łąkę można dość łatwo przywrócić, o tyle odnowienie jej bioróżnorodności zajmuje bardzo dużo czasu.
Dodatkowo wiemy, że owadopylne gatunki roślin potrzebują więcej czasu, żeby się w danym miejscu odnowić, niż gatunki wiatropylne. Naukowcy zbadali odnawianie się łąk w różnym wieku (od łąki odnowionej bardzo niedawno, po łąkę utrzymywaną przez co najmniej 300 lat). Swoje badania przeprowadzili na stokach narciarskich w prefekturze Nagano (Japonia).
Wynika z nich, że nowo odnowione łąki są odwiedzane głównie przez muchy i bzygi, które są generalistami - czyli zapylają wiele gatunków roślin. Dlatego zwykle przenoszą pyłek z jednej rośliny na kwiaty rośliny drugiej, innego gatunku. Tymczasem na starych łąkach zapylacze to w większym stopniu dzikie pszczoły i motyle, które specjalizują się w jednej roślinie. Ich obecność gwarantuje, że pyłek jest przenoszony pomiędzy właściwymi gatunkami roślin.
Dlatego według naukowców utrzymanie starych łąk jako rezerwuarów wyspecjalizowanych zapylaczy powinno mieć w ochronie środowiska wysoki priorytet.
Autor: Przemysław Szubartowicz