Mewy w wielkim mieście. Co sprowadza je do stolicy?

To jedyne takie gniazdo w Polsce i prawdopodobnie w Europie. W Warszawie para mew białogłowych zniosła jaja na... drzewie. Do nietypowego lęgu doszło w stołecznym zoo. Dla mew to niczym all inclusive, dookoła woda, ładne widoki, nie brakuje też jedzenia.

Gniazdo mewy białogłowej na drzewie w warszawskim zoo to prawdziwa sensacja. Para tych ptaków założyła je na ściętym potężnym starodrzewie i szczęśliwie doczekała się dwójki piskląt.

W Europie nie słyszałem o takim przypadku, żeby mewy gniazdowały na drzewach. Na dachach tak, w różnych dziwnych miejscach, na dworcach, w portach, ale na drzewie takiego przypadku jeszcze nie słyszałem – komentuje dr Andrzej Kruszewicz, ornitolog, dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Warszawie.

Dyrektorowi warszawskiego zoo udało się zrobić kilka zdjęć mewiej rodzinie. Wyspa jest mocno zarośnięta. Młode mają zatem dobre schronienie. Nie bez powodu wybrały właśnie zoo na swoje gniazdo, bo tutaj dostęp do pokarmu - a zwłaszcza ryb, które dostają foki, jest stuprocentowo pewny. Stąd ich obecność na wybiegach fok oraz pingwinów, gdzie śledzą czujnie każdy ruch opiekunów. Mają dobry wewnętrzny zegar, bo zawsze pojawiają się w porze karmienia.

W sąsiedztwie mew żyją gibony oraz inne wodne ptaki. Samiec czujnie strzeże swojego potomstwa, obserwując okolicę z obciętego drzewa. Mewy to ptaki długowieczne spokojnie dożywają nawet 30 lat.

 

Wystarczy kilka udanych lęgów w życiu, żeby gatunek funkcjonował. I tak to wygląda, te długowieczne ptaki zwiększają swoją liczebność i mają się w Europie coraz lepiej -  wyjaśnia dr Andrzej Kruszewicz.

O tym, że mewy dobrze czują się w mieście świadczy kolonia tych ptaków na warszawskich Stegnach, gdzie gniazdują na dachach budynków. Ornitolog Jan Rapczyński od lat bada i obrączkuje mewy w mieście. Jego zdaniem wysypane żwirem dachy przypominają ptakom rzeczne łachy. Zapewniają też względne bezpieczeństwo. Dlaczego wybierają miasto na swoją przystań? Odpowiedź jest prosta:

Tutaj nie ma drapieżników, które mogą się pojawić w siedliskach naturalnych – mówi Jan Rapczyński, ornitolog.

Sprytna mewa w mieście znajdzie zawsze dostęp do jedzenia. A w stołecznym zoo ma jak u pana Boga za piecem. Podbierane fokom śledzie smakują identycznie jak te z plaży nad Bałtykiem. Stąd mewa upodobała sobie także stolicę.

Więcej o tych nietypowych mieszkańcach Warszawy w materiale Marcina Szumowskiego z programu "Czysta Polska":



Źródło: Polsat News - program "Czysta Polska"
Fot. Polsat News/ pixabay.com/ghun/ MabelAmber